Nie mam w zwyczaju nazywać swoich maskotek ale lala, która właśnie wyszła spod szydełka sama prosi się o miano "Kosmitki" ;) Tym razem postanowiłam bardziej pobawić się kolorami. I przyznam, że bardzo przypadła mi do gustu. Użyte kolory nie są moimi ulubionymi - wręcz przeciwnie. Przy maskotkach jednak można się "wyżyć".