Czyli będąc słowną przychodzę z trzema sweterkami wydzierganymi na przełomie sierpnia i września. Specjalnych nowości nie ma a ręce chciały plątać więc raz powróciły do już testowanego projektu, za kolejnym razem swą inspirację zaczerpnęły z innego projektu natomiast za trzecim podejściem była już totalna improwizacja. Każdy sweterek dziergany z innej włóczki, o innym kolorze co by za nudno nie było jednak wszystkie mniej więcej w tym samym rozmiarze, 3-6 miesięcy. Co ja pocznę, że dla dziewczynek zawsze wynajdę jakieś interesujące mnie fasony??? A włóczek dla płci pięknej wciąż przybywa... No to dziergać trzeba!
No to lecimy z tym koksem!
Pierwsza, najnudniejsza. Z listy powyżej ta plasuje się na miejscu trzecim - improwizacja :) Wykonana z niekoniecznie najlepszej dla malucha włóczki bo Alpaki (Dropsa), która mnie samą trochę podgryza a co dopiero świeżą, gładką skórę niemowlaka. Myślę jednak, że ewentualne body z długim rękawem powinno załatwić sprawę ;)
Drugi , niby prosty a przez swoje szydełkowe wstawki sprawił, że poruszyłam niebo i ziemię by dostać wzór. Nim jednak to się stało, sam sweter zaczęłam dziergać na "oko". Oryginał wzoru był po francusku, ja dzięki uprzejmości naszej wschodniej sąsiadki otrzymałam go po rosyjsku a że obydwa języki to dla mnie czarna magia, przydały mi się tylko rozpiski graficzne szydełkowych wstawek. Co jednak wystarczyło by zastać mnie zaspokojoną :) W roli głównej tym razem bawełna Dropsa, Safran.
No i ostatni, już kiedyś dziergany, Sunnyside. Z jedną moją modyfikacją czyli odwróconymi warkoczami, które według mnie prezentują sie lepiej niż powtórki w oryginale. Skład 100% merino, dokładnie Baby Merino, będąc monotematyczna - z Dropsa ;)
Sweterki poskładane, odłożone bo do rąk lala mi się wcisnęła. I o uwagę się doprasza!
Pozdrawiam Was serdecznie
Coraline