Powolutku szykujemy się na kolejny urlop w Pl. I choć na brak zajęć i odwiedzin nie powinniśmy narzekać (urlop w tym przypadku to określenie względne), będzie i pora na złapanie oddechu i sięgnięcie po książkę. Moja jest elektroniczna, nazywa się czytnikiem. Niestety nie posiadam do niego żadnego etui. Wcześniej zwyczajnie było mi zbędne, gdyż czytałam tylko w domu. Teraz będzie przerzucanie po torbach z wielkim narazeniem na uszkodzenia zewnętrzne. Pomyślałam więc nad jakimś wełnianym wdziankiem co by owych rysek nie złapać.
Zrobiłam więc pierwsze (fioletowo-rózowe) gdzie po raz pierwszy postanowiłam pobawić się we wzory wrabiane by choć zobaczyć z czym to się je. Średnio zadowolona z efektu wzięłam się za kolejne, kremowe. Tym razem może z jakimś warkoczem? Mówisz, masz. Ale to ciągle nie to! A co tam, jak wełna i odzienie to pójdźmy w kierunku swetra. W paski. Ze ściągaczem. I to jest to! Ostatni będą pierwszymi i w podróż do ojczyzny pakujemy pasiastego pana z Bramki nr 3.
Wszystkie wykonane są z wełny merino, różnych producentów. I choć do tego rodzaju robótki polecałabym bardziej bawełnę, wełna z pewnością spełni swoje zadanie. Bo najważniejsze przecież co mamy w środku.
Uściski!
Coraline