16 October 2015
28 September 2015
21 August 2015
Order.
Pierwsza książka robiona na zamówienie. I zarazem pierwsza, która doczekała się oryginalnej okładki. To one spędzały mi przez jakiś czas sen z powiek bowiem nie wiedziałam zupełnie jak je spersonalizwać, czego użyć, czym i jak przytwierdzić. Początkowo, do tych "na własny użytek" robiłam ze zwykłego papieru do pakowania starym szkolnym sposobem ;) Jednak, że dzisiejsza miała iść w świat, nie mogłam potraktować tematu po macoszemu i chciałam odrobinę się w tej kwestii wysilić. I oto jest, zwykła, materiałowa i bez zbędnych dupereli.
Kuba mam nadzieję zadowolony :)!
Kuba mam nadzieję zadowolony :)!
Pozdrawiam
Coraline
18 August 2015
17 August 2015
Recycling
Dzisiaj totalnie z innej beczki. Jakiś czas temu przez oczy przewnęło mi się coś totalnie innego a jakże interesującego, mianowicie składane książki. Temat zainteresował mnie na tyle, że szybciutko przegrzebałam informacje co jak i dlaczego. Okazało się, że owa osoba na której prace się natknęłam nie była tego innowatorką (co w sumie dziwić nie powinno), Wy może z tematem się już zetknęłyście jednak dla mnie było to zupełnie coś nowego. Ja jak to ja, nowych rzeczy się nie boję i nie było mocy, spróbować musiałam. Byłam na tyle nakręcona, że nie zbadałam jak poprawnie się za to zabrać więc pierwsze egzemplarze no cóż, nie ujrzą światła dziennego :) Generalnie nie ma intrukcji "Krok po kroku" a osoby, których nawet filmiki można znaleźć w internecie robiły to chyba na przypał. W chwili obecnej mam ochotę głośno zaśmiać im się w twarz bo poziom ich doinformowania jest mizerny a prace robione według ich sposobu wychodzą beznadziejnie. Dla mnie jeśli ktoś bierze się za kręcenie filmiku instruktażowego powinien dobrze znać się na temacie. Po kilku podejściach zrozumiałam którą drogą kroczyć i teraz pozostaje tylko zadbać o to by wszystkie zagięcia szły jak spod linijki :)
Poniżej jedne z pierwszych, jednak ciągle źle składanych egzemplarzy.
Home |
Anicca |
Hubert |
3 June 2015
12+
Czas na sweterki bieżące czyli na 12 - 18 miesięcy (no, z jednym przerywnikiem). Choć córa wyszła już z tej grupy wiekowej, cały czas rozmiarowo wypadają idealnie! To już chyba moje zboczenie ale rękawki prawie w każdym modelu robiłam dłuższe. Nikogo nie bolało wcześniejsze ich podwijanie a my możemy się nimi cieszyć nieco dłużej. Praktyczność! Główny wyznacznik dobrej rzeczy dla matki :D
Nim przejdę do opisu powyższych modeli, wskoczę na chwilę do działu dla dorosłych, bowiem też w takiej kolejności wszystko było dłubane. Zbliżały się imieniny mojej mamy, która już od jakiegoś czasu napomknęła to tu to tam, że chciałaby sweter spod mojej ręki. Za bardzo w szczegóły nie wchodziłam, wiedziałam tylko, że miałby być różowy. Drops jak to Drops promocje często robi więc załapałam się w odpowiedniej chwili by porobić trochę zapasów i czym prędzej brać się do pracy. W czasie się zmieściłam, prezent przyjęty z entuzjazmem choć zła jestem bo mogłam zrobić rozmiar mniejszy. Nie wiedziałam, że moja mama jest aż tak mała! ;P
Włóczka: Drops Baby Alpaca, ok. 5,5 motka
Ponieważ życie nauczyło mnie by włóczek lepiej zamawiać więcej niż mniej, po zakończonym maminym projekcie zostało mi jeszcze parę motków co postanowiłam wykorzystać na moją najmniejszą. Pomyślałam, czemu by tak nie zrobić mini wersji peacocka? Babcia i wnuczka w tym samym designie? Obie powinny być zachwycone :) Po czasie (czyli już przy dzierganiu drugiego rękawka) zorientowałam się, że Justyna takowy wzór również ma, jednak przeliczenia na młodą nie zajęły mi za wiele czasu więc nie rozpaczałam a wręcz byłam zadowolona, że nie miałam okazji poddać się lenistwu z wykupieniem gotowej rozpiski.
Ten wzór natomiast chodził za mną od dłuższego czasu (jak i następny). Oba przerobione z wersji dla dorosłych. Robiło się je na tyle przyjemnie, że aż mam ochotę na powtórkę jednak wątpliwe, że znajdę na to czas przy tak zawalonej pomysłami głowie :)
Włóczka: James C Brett Pure Merino DK
Włóczka: Cascade Heritage, 1 motek
Włóczkę zamawiałam w ciemno nie wiedząc dokładnie z czym sie zmierzę. Niestety w lokalnych sklepach mogę pomarzyć by zobaczyć włóczki z Cascade więc moja decyzja o zamówieniu opierała się głównie na pozytywnych opiniach w sieci. No cóż, pracowało się z nią super, dobrze się blokowała ale ... mechaci się jak żadna inna! Okropieństwo! Sweterek po jednym założeniu wygląda jak po rocznym użytkowaniu. Najgorsze, że został mi jeszcze jeden motek. Może tym razem jakiś szal by włóczka się nie zmarnowała? Jak to dobrze, że włóczki nie mają terminu ważności bo nim przejdzie mi na nią foch mogą upłynąć grube miesiące...
I ostatni, nasz stary kumpel! W sumie to może od niego powinnam zacząć post. Nie pamiętam już dokładnie w jaki rozmiar tu uderzałam (robiony "na oko") jednak po zdjęciach można zobaczyć zakres czasu jego użytku (włosy małej :) ). Przypuszczam, że startem było 12 miesięcy. Cóż, córa skończyła je we wrześniu zeszłego roku a tunika służy nam w dalszym ciągu i nie wygląda jakby miała zaraz skończyć :) Początkowo kaptur miał być z podszewką jednak pomysł ten (trochę z lenistwa) porzuciłam. W takiej wersji jednak też ją bardzo lubimy ;)
Wzór: własny
Włóczka: James C Brett Pure Merino DK
Z pierwszego zdjęcia pozostał nam jeszcze jeden paskowy rodzynek (pierwszy z lewej) ale póki co jakoś nie miałam okazji uchwycić jeszcze w nim małej. Jak nadrobię zaległości nie omieszkam zrobić mały update. W skrócie o nieobecnym- Wzór własny, inspiracja układem pasków: Spring Lines by La Maison Rililie, włóczka Drops Baby Alpaca.
Pozdrawiam
Coraline
Subscribe to:
Posts (Atom)