Tym razem już tegoroczne. Ponieważ na brak czapek kupnych nie narzekałam, zrobionych przeze mnie mieliśmy niewiele. Ze mną jest różnie. Czasem interesują mnie tylko większe projekty, niekiedy natomiast mam ochotę na coś szybkiego. Czapki zdecydowanie należą do drugiej grupy a że ja sama ich nie cierpię (nosić), szukałam ciekawych rozwiązań dla moich małych.
Pierwsza na odstrzał poszła Córa. Z poprzednich udziergów (jeszcze tu niepublikowanych) została mi resztka fioletowej włóczki, nie cały motek, idealnie nadająca się na coś małego czym okazała się być główka małej ;) Szybki przegląd wzorów, obliczenia i do roboty.
Wzór: Coline by Lucy Sweetland
Włóczka: Baby Merino z Dropsa
Był to szybki projekt do wykonania a jeszcze szybszy do 'wynoszenia' bowiem podczas pierwszego w niej spaceru a dokładniej przeprawie deszczowej córka zdecydowała, jak to często ma w zwyczaju, że bez czapki jest jej o wiele lepiej! Matka zakapturzona próbując dotrzeć jak najszybciej do miejsca suchego i ciepłego parła przed siebie z prędkością światła zupełnie przeoczając moment lądowania z wózka udziergu gdzieś w przestrzeni. Są to zatem jedyne jej zdjęcia, jakieś pół godziny przed tragicznym zaginięciem. Mam nadzieję, że szczęśliwemu znalazcy posłużyła. Nam nie zdąrzyła ;)
Czapy brak, zima jakby zaostrzyła a czapki w domu bardziej wiosenne więc dziergamy następcę. Z fochem odłożyłam wszelkie wełny by w razie powtórki z rozrywki nie zmarnować lepszej włóczki. Postawiłam więc na akryl. Ponieważ nigdy nic z owego na drutach nie robiłam a czytałam, że to ani do zblokowania sie nie nadaje i często sama praca nie jest taka przyjemna, miałam mieszane uczucia. Pojemnik z włóczkami akrylowymi aż pękał w szwach więc pomyślałam czemu nie. Wszak i tak tylko leżą i kurz zbierają. Summa summarum aż tak źle nie było. Przynajmniej do pralki bez wyrzutów sumienia mogłam wrzucić. Wzór zgapiony z czapki z kolekcji dziecięcej H&M.
Źródło: www.hm.com |
W trakcie jej dziergania podchodzi do mnie Syn i pyta "A kiedy zrobisz dla mnie?". Wbiłam się w kanapę, spalona ze wstydu powoli podnoszę wzrok i odpowiadam pytaniem "A chcesz?". Głupie bo w innym wypadku by nie pytał. Nauczona na błędach z przeszłości (a było ich parę) sama nie bawię się we 'wciskanie' innym moich wyrobów i na dzień dzisiejszy robię tylko na wyraźną prośbę zainteresowanego. To może temat na inny post bo po co humor sobie psuć. Tak czy owak, Syn wcześniej nie prosił o podobne rzeczy więc było mi niezmiernie miło, że domaga się czegoś spod mojej ręki inneg niż "Mamo jeść", "Mamo pić", "A gdzie jest..." :) Wzór do wyboru spadł na mnie, jedyną wytyczną daną przez Syna był kolor - ma być niebieska. Owej nie miałam jednak zakupiłam, mój wybór został zaakceptowany więc dorzuciłam resztki białej i w dwie nocki wyplątałam Graffiti hat.
Włóczka: James C Brett Pure Merino
Czapka noszona głównie poza szkołą gdyż tam chyba działają na zasadzie wymiany. Syn czapki zostawiał, przynosił inne... Szkoda by mi było gdyby i tu ktoś inny przypadkowo cieszył się efektami mojej pracy ;)
Zima minęła, dwie (tak tak, to ironia) czapki spakowane a mama (już) świadoma, że w następnym sezonie podobne wyroby nawet więcej niż chciane :) Przynajmniej przez Syna... :D
Pozdrawiam ciepło
Coraline